Strobing to jeden z modniejszych trendów w makijażu tego sezonu. To nowa technika konturowania twarzy, która może zainteresować wszystkie wielbicielki ro rozświetlonej, zdrowej cery. Jeśli chcesz dowiedzieć się czym charakteryzuje się właśnie ta technika, zapraszamy do lektury.
Strobing to technika modelowania rysów twarzy poprzez zabawę światłem. Jest to możliwe dzięki nakładaniu kosmetyków odpowiednio rozjaśniających wybrane punkty twarzy. Znacząco różni się to od bardziej znanego konturowania twarzy, gdzie wykorzystujemy paletę ciemnych i jasnych kolorów. Makijaż wykonany techniką strobingu jest idealny dla cery suchej, zmęczonej i pozbawionej blasku. Skutecznie zamaskuje opuchliznę pod oczami, nada skórze przyjemnego blasku czym optycznie nas odmłodzi.
Wykonywanie makijażu taką techniką jest banalnie proste i nie wymaga ogromnego zestawu kosmetyków, który niezbędny jest przy tradycyjnym konturowaniu. Wystarczy jedynie rozświetlacz. Na oczyszczoną i nakremowaną skórę nakładamy kosmetyk wyrównujący kolor cery, najlepiej lekki podkład lub krem BB. Ważne by kolor skóry był ujednolicony. Dla utrwalenia najlepiej sięgnąć po puder transparentny. Zdecydowanie w każdej sytuacji sprawdzą się uniwersalne kolory rozświetlaczy, pasujące do każdego typu cery. Będą to neutralne beże, łososie i kremy. Do bladych karnacji bardziej pasować będą jasne, perłowe kolory, zaś do bardziej opalonych te ciemniejsze, złotawe.
Zasada nakładania kosmetyku jest prosta – rozświetlacz nakładamy w miejsca, które chcemy optycznie uwypuklić. Aplikujemy go więc pod oczami, wzdłuż łuków brwiowych, na górne części kości policzkowych, na grzbiecie nosa, koniuszku brody, oraz nad łukiem Kupidyna. Na koniec blendujemy krawędzie puszystym pędzlem. Najlepiej użyć rozświetlacz o konsystencji perłowej, taki, który daje lekki połysk, a nie zbyt migotliwy.
Właścicielki tłustej skóry powinny wypróbować rozświetlacza na bazie pudru, aby nie zatykać porów. Należy jednak pamiętać o tym, żeby nie przerysować efektu oraz nie podkreślać drobnych niedoskonałości naszej cery.
Magdalena Nowak
Używamy cookies